Już od dawna czaiłam się, żeby zrobić mu ten "tort": ptysiową wieżę Croquembouche. Tak się składa, że miałam kiedyś kiedyś, małą dziewczynką będąc, okazję spróbować jego bardzo profesjonalnej wersji na przyjęciu we francuskiej ambasadzie. Wspomnienie chrupiącej słodyczy, kryjącej we wnętrzu aksamitny krem zostało ze mną do dziś.
A dziś, właśnie dziś, są urodziny Mięsożercy.
Miśku, wiem, że to będzie dobry rok, pełen wyzwań, które okażą się nie być wcale tak trudne. Życzę Ci, żebyś mógł je smakować jedno po drugim.
Przepis znalazłam u niezawodnej Doroty.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz