Co innego, jeśli mówimy o szaro-burej miejskiej brei, zaskoczonych opadami drogowców, śliskich chodnikach i spadających z wysoka soplach.
Spróbujmy jednak zaczarować zimę w mieście. Przywitajmy ją czekoladowo-pomarańczowym tańcem. Niech będzie magiczna!
Przepis na "chocolate orange curd" znalazłam kilka miesięcy temu w sieci, ale im bardziej szukam go teraz, tym bardziej go nie ma. Musiałam go więc odtworzyć z pamięci...
Potrzebujemy:
- 3 dużych jajek
- 75 g masła
- 45 g drobnego cukru
- skórki otartej z 1 pomarańczy
- pół szklanki (125 ml) soku z pomarańczy (czyli sok z 2 niewielkich owoców)
- pół łyżeczki soku z cytryny (w zależności od tego, jak słodkie, lub kwaśne są nasze pomarańcze)
- 100 g gorzkiej czekolady
Jajka roztrzepać z cukrem, dodać pozostałe składniki poza czekoladą (masło kroimy w drobną kostkę) i podgrzewać, stale mieszając, na małym ogniu.
Kiedy krem zgęstnieje, zdjąć go z palnika i dodać czekoladę w kawałkach. Dobrze wymieszać, aż do połączenia, po czym przecedzić krem przez sito.
Z podanych proporcji wychodzi nam niecałe 500 ml kremu.
Smacznego!
Robiłam kiedyś krem czekoladowo-bananowy i był rewelacyjny. Ale połączenie czekolady z pomarańczami też jest świetne. Muszę koniecznie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńTo ten co na ciescie zjadlam wczoraj? Pyyychaaaa
UsuńDokładnie ten :)
Usuń