poniedziałek, 18 listopada 2013

Po prostu pieczona gęś z jabłkami. Za to najlepsza na świecie.

Wiele osób miało wpływ na to, że i jak dzisiaj gotuję. Właściwie były to całe pokolenia. W kuchni unoszą się rodzinne opowieści i przekazy, tradycje wielu warszawskich domów. Moje prababcie gotowania uczyły się od swoich mam (i z przeuroczych książek dla gospodyń domowych) i przekazywały tę wiedzę dalej.

Ale osobą, która pokazała mi tej magii najwięcej, jest bez wątpienia moja mama. To ona nauczyła mnie, że można zrobić wszystko od podstaw, szczególnie, kiedy niczego nie ma. Że tradycja jest bardzo ważna i pewne rzeczy robi się tylko tak, a nie inaczej, ale że czasem trzeba pójść na ustępstwa. I przygotować tradycyjne, wigilijne sardynki. Bo są. Że czasem nam po prostu coś nie wyjdzie. Zwykle wówczas, kiedy najbardziej nam zależy. I że pozwala to się nam uczyć na błędach, mimo naszego okropnego rozczarowania. Że gotowanie, wymyślanie, przyrządzanie to mnóstwo różnych emocji, ale przede wszystkim frajda, dokładnie tak, jak planowanie przyjęć. I że jak już robimy przyjęcie, to tak, żeby brać w nim udział, a nie siedzieć w charakterze spoconej podkuchennej w innym pomieszczeniu. Na przykład, piekąc przepyszną gęś z jabłkami...


Potrzebujemy do tego naprawdę niewiele:
- 1 gęsi (u nas 3600 g), najlepiej owsianej
- soli
- majeranku
- jabłek (u nas 5 szarych renet, mogłoby być 6)
- czosnku (ile lubicie)
- czasu i cierpliwości



Na wieczór przed podaniem gęś nacieramy solą i majerankiem, po czym wyrzucamy wszystko inne z lodówki, bo ptak zabiera mnóstwo miejsca.
W dniu pieczenia obliczamy czas: na każdy kilogram gęsi potrzebujemy godziny, i dodatkowo 15 - 20 minut na ładne zbrązowienie skóry. Nasza gęś piekła się 4 godziny.



Jabłka obieramy, wykrawając gniazda nasienne i kroimy w ósemki, na końcu mieszając je z majerankiem, czosnkiem, pokrojonym w płatki, solą i pieprzem.



Faszerujemy tym gęś "do wypęku", ale tak, żeby jeszcze móc ją związać. Wiążemy za pomocą wykałaczek (lub specjalnych igieł) i dratwy.




W międzyczasie rozgrzewamy piekarnik do 170 - 180 C. Do nagrzanego wkładamy gęś. Po godzinie przychodzimy sprawdzić. Jeśli wygląda, jakby się w ogóle nie piekła, przykrywamy ją folią aluminiową matowym do góry. Jeśli wygląda, jakby rumieniła się zbyt szybko, przykrywamy ją folią aluminiową srebrnym do góry.
Na godzinę przed końcem pieczenia możemy gęś obłożyć obranymi ziemniakami.


Powstałego w trakcie pieczenia smalcu nie wyrzucamy, tylko zlewamy. Jeśli gęś jest wyjątkowo tłusta, tłuszcz odkrawamy i wytapiamy jeszcze przed pieczeniem, uzyskując w ten sposób przepyszny czysty smalec.

Dobór sałatek pozostawiam Wam.

Smacznego!

1 komentarz :

  1. Karolina, witaj:-). Czy podjełabys sie zrobienia dla mnie gęsi? Za odpłatnoscia naturalnie....Pzdr. Ewa

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...