środa, 3 lipca 2013

Dekadenckie kajmakowe brownie

Ja wiem, że jest piękne lato i czas na lekkie, owocowe desery. Na musy, pianki, tarty i tarteletki, a najlepiej po prostu świeże czereśnie, truskawki i poziomki, doprawione jagodami, morelami i nektarynkami, a wszystko to dużą ilością arbuza.
Nie dość, że wiem, to jeszcze mogę wchłonąć dowolną ilość czereśni, a arbuz jest stałym wyposażeniem mojej zamrażarki (polecam serdecznie: pokrojony w grubą kostkę i zamrożony arbuz jest jednym z najlepszych rozwiązań na niezaspokojone podczas upałów pragnienie).

Ale kiedy szukałam jakiegoś pomysłu na wypiek imieninowy, to uwiódł mnie tylko ten przepis Daniela Leibovitza. I mój czekoladoholizm nie miał tu z pewnością żadnego znaczenia.



Gęste, ciężkie, nieziemsko czekoladowe ciasto, idealnie połączone z bogactwem smakowym kajmaku... raj dla miłośników czekolady! A robi się je - leniwie - w pół godziny (o ile idziemy na skróty i nie robimy własnego kajmaku). Tyle, że najlepsze jest po nocy spędzonej w lodówce...
Trudno jest też zepsuć brownie, ale kluczowe są dobre składniki: przede wszystkim czekolada, ale też swoje znaczenie mają jajka (używałam prawdziwie wiejskich i dziobanych) i masło.

Ten sam przepis znaleźć można u Doroty.

Potrzebujemy:
- 115 g dobrego masła
- 170 g gorzkiej czekolady (u mnie 70% zawartości kakao)
- 25 g niesłodzonego, ciemnego, holenderskiego kakao
- ziarenka wyskrobane z laski wanilii
- 3 duże jajka (u mnie 4 mniejsze)
- 200 g cukru (dałam 180 g)
- 140 g mąki pszennej
- opcjonalnie: 100 g podprażonych orzechów włoskich lub pekan (u mnie laskowe)
- puszka kajmaku (u mnie 400 g, minus to, co wyżarłam łyżką prosto z puszki)

W rondelku, na małym ogniu, topimy masło, do gorącego wrzucamy połamaną na kawałki czekoladę i mieszamy do jej całkowitego rozpuszczenia. Zdejmujemy garnek z ognia i dodajemy kakao, wściekle mieszając, aby nie powstały grudki.
Do dużej miski wyskrobujemy ziarenka wanilii, dodajemy lekko przestudzoną masę czekoladową. Uruchamiamy mikser i dodajemy po jednym jajku, mieszając masę na najwyższych obrotach. Potem dodajemy cukier i mąkę, nadal miksując. Na końcu dodajemy orzechy (jeśli ich używamy), mieszamy całość łyżką, lub szpatułką.

Piekarnik nagrzewamy do 180 C.

Niewysoką formę (20 x 20 cm, lub 15 x 27 cm) wykładamy papierem do pieczenia, delikatnie natłuszczamy (ten etap pominęłam).
Do formy wykładamy połowę masy brownie i kleksy z ok. 1/3 kajmaku. Ostrym nożem lub widelcem robimy zawijasy w karmelu.
Dodajemy resztę masy i resztę kajmaku i znów traktujemy go nożem.



Wstawiamy blachę do piekarnika i pieczemy 35 - 45 minut. Brownie jest gotowe, kiedy środek ciasta jest ledwo ścięty (boki nie muszą). Staramy się dać mu ściąć przez co najmniej kilka godzin (a najlepiej całą noc), wstawiając je do lodówki, kiedy wystarczająco przestygnie. Brownie jest najlepsze następnego dnia po upieczeniu i tak samo pyszne po trzech dniach, ale kto by tyle wytrzymał?



Smacznego!

2 komentarze :

  1. mogę się poczęstować? tak smacznie wygląda...

    http://sierotkamarysiawkuchni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...