Niezależnie od pory roku, wielka woda jest dla mnie fascynująca: zastygnięte przy brzegu fale w lutym, kapryśna, sztormowa wiosna, parzący lipcowy piasek i wietrzne podmuchy października. Morze jest dobre na wszystko.
Wróciłam w stęsknione ramiona Mięsożercy. Dla takich powrotów warto wyjeżdżać.
Wróciłam w środek miejskiego lata. Na ulicach mniejszy ruch, wieczorami przed knajpami większy tłok, a na bazarowych straganach bób, najlepszy, bo młodziutki, jędrny i jeszcze nie tak mączysty. W sam raz do pożarcia tak, po prostu, albo do sałatki.
Dziś zapraszamy na sałatkę z bobu na chłodniejsze letnie dni, z dodatkiem wędzonego boczku.
Potrzebujemy:
- pół kg bobu (czyli tyle, ile zostaje po podżeraniu)
- pęczek koperku
- 2 średnich cebul
- 1 średniej zielonej papryki
- 2 ząbków czosnku
- 30 dag surowego, wędzonego boczku
- pół główki sałaty lodowej
- 1 duży gruntowego ogórka
- dwóch garści koktajlowych pomidorków (7 - 10 sztuk)
- soli, pieprzu
- soku, wyciśnięty z połowy limonki
- oliwy z oliwek extra vergine
Bób ugotować z połową pęczku koperku do tak rozgotowanego stanu, jak lubimy, ale tak, żeby dawał się łuskać. Studzimy.
Boczek kroimy w kostkę lub paski, zesmażamy (bez tłuszczu) na miękkie skwarki, dodajemy pokrojone paprykę, cebulę i czosnek. Smażymy, aż warzywa będą miękkie.
W misce mieszamy wyłuskany bób, porwane liście sałaty lodowej, pokrojone w ćwiartki pomidorki, ogórka pokrojonego plasterki, posiekane drugie pół pęczku koperku i zesmażone wcześniej składniki.
Doprawiamy solą, pieprzem i skrapiamy oliwą, a także sokiem z limonki.
Smacznego!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz