Choć pierogi są jednym z pierwszych dań, które przyrządzałam "samodzielnie" pod okiem prababci, to teraz rzadko je robię: absolutną mistrzynią jest bowiem mama Mięsożercy.
W ciągu godziny, z kilograma mąki potrafi wyczarować 80 - 90 kształtnych, równych, pulchniutkich sakieweczek z przeróżnymi nadzieniami. Robi je i z mięsem, i z soczewicą, z kapustą i grzybami, samymi grzybami, ruskie i ziemniaczane, a to pewnie tylko początek...
Chciałabym choć raz w życiu zrobić tak piękne pierogi.
Cóż, jak to mówią, ćwiczenie czyni mistrza. W gorący, parny, wilgotny dzień (w takie dni polecam raczej wyjście z kuchni) zabrałam się za pierogi z czereśniami.
Kilogram czereśni umyłam, odcedziłam i wydrylowałam.
Ciasto na pierogi zrobiłam z
- 3 szklanek mąki
- ok. 1,5 szklanki gorącej, osolonej wody
W kopczyku z mąki zrobiłam zagłębienie i stopniowo wlewałam tam wodę, mieszając ciasto, aż do uzyskania gładkiej, elastycznej masy.
Stolnicę wysypałam mąką i rozwałkowałam ciasto dość grubo. Wycinałam szklanką płatki, których brzegi spłaszczyłam w palcach.
Do każdego płatka włożyłam po 3 - 4 czereśnie, zwilżyłam wodą brzegi ciasta i złączyłam.
Gotowałam 2 - 3 minuty (czas liczony od wypłynięcia na powierzchnię) w lekko osolonym wrzątku z odrobiną masła.
Ponieważ ktoś w pobliskich sklepach wykupił całą śmietanę (???), jedliśmy pierogi w dwóch wersjach: z waniliowym serkiem homogenizowanym i z jogurtem, wymieszanym z pleśniowym (zielonym) serem. Polecamy je też solo, albo z bułeczką, zezłoconą na maśle.
Smacznego!
środa, 26 czerwca 2013
Pochwała prostoty: pierogi z czereśniami
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz