Za oknem gorąco (i dobrze!), do plaży daleko, niech chociaż na talerzu będzie równie ogniście.
Zrobiłam to tak:
- ok. 500 g wołowiny na gulasz pokroiłam w kostkę
- 1,5 średniej cebuli w piórka
- 3 ząbki czosnku zmiażdżyłam nożem
- otworzyłam puszkę pomidorów pelati, kukurydzy i czerwonej fasoli
- przygotowałam przyprawy: pieprz, oregano (meksykańskie jest podobno nieco inne od śródziemnomorskiego, ale miałam to drugie), suszoną papryczkę pepperoni, kmin i ziarna kolendry
- a także wodę, oliwę z oliwek i kostkę bulionu wołowego
Na dużej patelni rozgrzałam ok. łyżki oliwy i na niej podsmażyłam wołowinę, na końcu dodając cebulę i czosnek, a także po szczypcie przypraw (w tym całą papryczkę, którą roztarłam w palcach).
Zalałam wszystko ok. połową szklanki ciepłej wody, dodałam bulion. Doprowadziłam do wrzenia, mieszając, po czym zmniejszyłam ogień do minimum i zapomniałam o potrawie na 40 minut. W tym czasie płyn się zredukował, a mięso zmiękło.
Wówczas dodałam pomidory, odsączoną fasolę i kukurydzę, oraz kolejne dwie szczypty oregano, na czubek noża kminu i szczyptę kolendry.
Dusiłam mieszając okazjonalnie jeszcze przez 30 minut, pozwalając zredukować się sosowi.
Można podawać z ryżem, a u nas danie występowało w towarzystwie pszennej tortilli (zamiast smalcu dałam oliwę z wytłoczyn oliwek), zawinięte razem z sałatą, pomidorem (szkoda, że nie mieliśmy awokado!), cebulą, jogurtem i diabelnie ostrym sosem jalapeno.
Smacznego!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz