Ja mogłabym jeść niemal wyłącznie kluski. Od kopytek (i ich włoskiego odpowiednika, czyli gnocchi), przez pyzy, leniwe, zupełnie proste zacierki, ocieraki (zwane też szarymi kluskami) do knedli i zeppelinów. Ciepłe, miękkie, kojące, jak puszysta kołderka w chłodny dżdżysty dzień. Delikatnie naciskasz zębami, a mączny miąższ rozpływa Ci się na języku...
Jest to poza tym zwykle danie na kryzysowe dla portfela dni, a nie ma doprawdy tańszych potraw niż te, których ogrodowo-polne składniki zerwiemy sami.
Pomysł na wykorzystanie pokrzyw zachwycił mnie na tym, wegańskim blogu, ale tworząc dzisiejsze kluseczki pod powiekami miałam gnudi, wykonane onegdaj przez Liskę.
Do pokrzywowych klusek potrzebujemy:
- 365 g świeżo zerwanej, sparzonej młodej pokrzywy (waga liczona po sparzeniu, ciężko jest tę parzącą zołzę zważyć wcześniej)
- 200 g - kostkę półtłustego twarogu
- 1 jajko
- 2 i 3/4 szklanki (pojemności 250 ml) mąki pszennej
- sól, pieprz
Pokrzywę myjemy (im bardziej ogrodowa, tym lepiej ją myjemy, również po to, żeby pozbyć się ewentualnych nieproszonych gości), odsączamy (wszystko w rękawiczkach), parzymy 2 - 3 minuty we wrzątku. Sparzona pokrzywa nie parzy :) . Wodę z parzenia zostawiamy koniecznie.
Raz, że wyjdzie pyszna herbatka, dwa, że będziemy mieć płyn do rozrzedzania ciasta, jeśli dodamy zbyt dużo mąki.
Podgrzewanie pokrzywy robi jej to, co szpinakowi - mocno zmniejsza "kubaturę" i z dwóch takich porcji, jak tu:
otrzymujemy jedną taką, jak tu:
Sparzone i odsączone (nie robiłam tego z dużym zaangażowaniem) liście i miękkie elementy łodyg (twarde wyrzucamy) szatkujemy dość drobno.
Mam bardzo wyraźne skojarzenie ze szpinakiem, ale też czuję w tym szparagową nutę!
Ciasto możemy nakładać do wrzątku łyżką, jak kluski kładzione, lub mokrymi dłońmi formować kulki. W tym drugim przypadku surowe kluski przechowujemy na omączonej powierzchni.
Gotujemy w osolonym wrzątku z dodatkiem oleju zaskakująco długo - ok. 12 - 15 minut od wypłynięcia (możemy zrobić próby smaku, czy już).
Bardzo prawdopodobnie smakowałyby przepysznie z masłem z dodatkiem skórki otartej z cytryny. My, na prośbę Mięsożercy, jedliśmy je z grillowaną wieprzową łopatką.
Naprawdę przepyszne!
Smacznego!
[Esta, esta, esta, esta...]
Wow, genialny pomysł! Przyznam, że nigdy nie próbowałam pokrzywy :) Muszę nadrobić! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo też był mój pierwszy raz, ale będą powroty :)
UsuńPozdrawiam zwrotnie!