sobota, 25 maja 2013

Domowy peeling kawowy

Jeżeli mierzyć siłę naszej kobiecości poprzez ilość czasu, poświęconego na "dbanie o siebie", o swoje ciało, jeśli nasz kobiecy pierwiastek popycha nas do smarowania, wklepywania, nacierania, masowania, pielęgnowania i malowania, to ja jestem włochatym neandertalczykiem z dużą ilością testosteronu.

Z kosmetyków od lat mam kredkę do oczu i tusz, a także perfumy. Nie znoszę smarowania się balsamami, odżywkę do włosów kupuję tylko taką do spłukania, pytania kosmetyczek o kremy doprowadzają nas obie do apopleksji (yyy... Nivea?), a spa mnie bardziej nuży i męczy, niż relaksuje.

Kiedy jednak koleżanka (cześć Magda!) opowiedziała mi o domowym peelingu z fusów po kawie, który działa cuda na cellulit, uznałam, że może jednak spróbuję.


My pijamy kawę z ekspresu, więc ten peeling kosztował mnie tyle, co oliwka dla dzieci, której w dodatku używa się niewiele.

Robimy to tak:


- przez kilka dni/tygodni kawowe pozostałości z ekspresu odkładamy, a nie wyrzucamy
- po czym mieszamy je z oliwką dla dzieci (lub spożywczą oliwą z oliwek, ale wówczas peeling zyskuje bardzo spożywczy zapach) w stosunku 2:1


czyli bierzemy 2 miarki fusów na każdą miarkę oliwki.

Mieszamy.

Używamy (czyli nacieramy i spłukujemy).


Tak gładką skórę w dotyku miałam może 32 lata temu.
Ale ten cholerny cellulit nie znikł w sposób magiczny. No nic. Efekt jest na tyle miły, że jeszcze popróbuję...



2 komentarze :

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...