Z kosmetyków od lat mam kredkę do oczu i tusz, a także perfumy. Nie znoszę smarowania się balsamami, odżywkę do włosów kupuję tylko taką do spłukania, pytania kosmetyczek o kremy doprowadzają nas obie do apopleksji (yyy... Nivea?), a spa mnie bardziej nuży i męczy, niż relaksuje.
Kiedy jednak koleżanka (cześć Magda!) opowiedziała mi o domowym peelingu z fusów po kawie, który działa cuda na cellulit, uznałam, że może jednak spróbuję.
Robimy to tak:
- po czym mieszamy je z oliwką dla dzieci (lub spożywczą oliwą z oliwek, ale wówczas peeling zyskuje bardzo spożywczy zapach) w stosunku 2:1
Mieszamy.
Używamy (czyli nacieramy i spłukujemy).
Tak gładką skórę w dotyku miałam może 32 lata temu.
Ale ten cholerny cellulit nie znikł w sposób magiczny. No nic. Efekt jest na tyle miły, że jeszcze popróbuję...
idealny peeling dla takiej kawoszki, jak ja :D
OdpowiedzUsuńPolecam!
Usuń