Było już o musztardzie, teraz robimy domowy majonez. Tu też możemy wreszcie zdecydować o smaku, ostrości, octowości, a przepis nie jest skomplikowany.
Do zrozumienia zasady posiłkowałam się przepisem z klasycznej książki kucharskiej "Kuchnia Polska", który mówi, że potrzebujemy:
- 1 żółtka
- 20 - 30 g musztardy
- 1 szklanki (250 ml) oleju
- cytryny
- kwasku cytrynowego lub octu winnego 3%
- soli, cukru
- bulionu warzywnego lub wody
Tyle o podstawach. Lubię być oryginalna.
Wzięłam więc:
- 1 żółtko,
- skórkę i sok z 1 cytryny
- 1 szklankę oliwy z oliwek (olej jest łagodniejszy w smaku)
- sól, pieprz
- 4 liście świeżej szałwii
- cukier
- pół łyżki octu jabłkowego
I zaczęłam ucierać żółtko z sokiem i skórką z cytryny drewnianą kulą, dodając oliwy. No dobrze, niezupełnie powoli. I co? I uzyskałam płynną breję o tłustym smaku.
Skoro już sprawdziliśmy, co się stanie, kiedy nie dodajemy oliwy wolnym strumieniem, i wiemy już, jak wygląda rozwarstwiony majonez, pora go uratować, bo się da. Bierzemy kolejne żółtko, rozkłócamy je z odrobiną dotychczasowego "majonezu", po czym ucieramy i ucieramy, dodając tłustą masę wolnym, już teraz naprawdę wolnym strumieniem. Po jakimś czasie mdleje nam ręka.
Tym razem majonez wyszedł mi bardzo cytrynowy, będę próbować dalej, do czego Was też zachęcam, szczególnie w czasie majówki!
Okazuje się też, że Belgowie mają rację. Nic tak nie pasuje do frytek, jak majonez...
Smacznego!
Próbowałam kiedyś zrobić na oliwie ale moim zdaniem był zbyt gorzki. Wolę neutralny w smaku olej rzepakowy :)
OdpowiedzUsuńSłonecznikowy też dobry :)
UsuńFaktycznie, do takiego podstawowego majonezu bez przypraw oliwa może być "mocna", bo i gorzka, i ostrawa.